Spacer

Zalecany przez wszystkich lekarzy szybki marsz donikąd i z powrotem, odbywany co najmniej raz dziennie. Ponieważ już po pierwszym dniu takiego marszu dochodzimy do wniosku, że samemu spacerować jest nudno, nazajutrz zapraszamy do marszu żonę. Mimo że idąc z żoną narzucamy wręcz mordercze tempo, żona znajduje jeszcze dosyć sity, aby uzmysłowić nam po drodze wszystkie potrzeby domu. W następnych dniach zatem bierzemy ze sobą kolejno dużego psa, który co prawda nic nie gada, ale za to tak ciągnie, że nasz szybki nawet marsz przekształca się w bieg, potem żonę kolegi, następnie kolegę żony, wreszcie, najdalej w końcu tygodnia, udaje się nam szczęśliwie, zupełnie przypadkowo, przeczytać w gazecie artykuł o tym, że nic tak nie podkopuje zdrowia, jak długie marsze, zwłaszcza po jedzeniu i na dodatek jeszcze na świeżym powietrzu. Artykuł ten starannie wycinamy, chowamy w portfelu i każdego dnia, o godzinie, którą przeznaczaliśmy dotąd na spacer, odczytujemy go od nowa, siedząc wygodnie w fotelu.

Leave a reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>